Rankiem, po nocnej nawałnicy, przywitał nad deszcz. Jeszcze przed Mszą Świętą zajęliśmy się układaniem naszej obozowej piosenki. Powstały pierwsze zwrotki, nieśmiało podjęliśmy próby śpiewu. Pozostały czas wykorzystaliśmy na rozgrywki turniejowe przy grach stolikowych.
Po obiedzie, razem z panią Agnieszką, budowaliśmy pajęczyny i tworzyliśmy włochate, włóczkowe pająki. Skorzystaliśmy również z poprawy pogody aby w mieszanym damsko-męskim składzie rozegrać mecz piłki nożnej.
Przy wieczornym ognisku, śpiewaliśmy, bawiliśmy się i jedliśmy kolacyjne kiełbaski i pieczony chlebek.
Zakończeniem dnia były nocne podchody. Ciepło ubrani z latarkami udaliśmy się do lasu. Wielu z nas wykazało się odwagą szukając ukrytego w lesie skarbu. Z nocnego lasu przynieśliśmy dużo wrażeń i tony bieszczadzkiego błota.
Nasza obozowa piosenka:
- My jesteśmy na obozie
W miejscowości Komańczowie
W piłkę bardzo dobrze gramy
I trenera się słuchamy - Lato lato czy już wiecie
Że jesteśmy już na świecie
Dobry humor zawsze mamy
Gdy się razem gdzieś wspinamy - Wydajemy dużo kasy
Na sklepowe ambarasy
W rzeczce często się kąpiemy
Wody dużo wypijemy - Tu w Komańczy fajnie mamy
Bo coś ciągle przyklejamy
Wycinamy, malujemy
I słodycze ciągle jemy - Bardzo często jemy lody
Dają one nam ochłody
Intensywne bóle głowy
To nie dla nas są przeszkody. - Czasem w góry też chodzimy
Przy tym świetnie się bawimy
Góry duże, góry małe
Dla nas wszystkie są wspaniałe - Kiedy nocka już nadchodzi
Pani Aga do nas wchodzi
Sprawdza czystość, sprawdza czas
A w pokojach nie ma nas - Na podchody też idziemy
I tam bardzo głodujemy
Szyszek dużo przemycamy
I się nigdy nie poddamy
- ognisko